
Nadmierne myślenie. Gdy szkodzi…
Jednym z bardziej dokuczliwych problemów, z jakim zgłaszają się Klienci po pomoc do psychologa są godziny, dni, a nawet tygodnie spędzane na rozmyślaniu o tym, co było lub o tym co będzie.
W samym rozmyślaniu jeszcze nie kłopot, ale w emocjach mu towarzyszących już tak. I o ile łatwo zorientować się, że oto spędziliśmy kolejne dwie godziny na martwieniu się, o tyle trudno właściwie wskazać moment, jak do tego doszło. Finał to tkwienie w miejscu, czasem lęk o przyszłość, poczucie winy, spadek samooceny… oraz kolejne zadania, obowiązki, marzenia odłożone na później (co utwierdza przekonanie, że „jest się do niczego”).
Tak. Da się coś z tym zrobić. Mimo tego, że każdy z nas jest wyposażony w niepowtarzalny zestaw zasobów i mocnych stron, to mechanizmy działania psychiki (tak jak schemat pulsacji zdrowego serca) są te same. Tylko, czy warto? Bo może to, jak jest u Ciebie na ten moment, to dokładnie to, co być powinno? Być może, odczuwana deregulacja albo impulsywne działania są do czegoś niezbędne? Bo inaczej się nie da i trzeba zaryzykować zdrowia psychicznego, zmęczenia czy jakości w relacjach interpersonalnych. A z drugiej strony zdarza nam się spotykać osoby naprawdę uśmiechnięte, naprawdę z siłami do życia, naprawdę osiągające swoje cele, naprawdę dogadujące się z innymi.
– „Właściwie przyszedłem się dowiedzieć, co ze mną nie tak?” lub „…czy wszystko ze mną w porządku?”. Takie pytania także pojawiają się na pierwszym spotkaniu. Już podczas wczesnego kontaktu z psychologiem zyskujemy okazję do tzw. odbarczenia się. Opowiadając o powodach przyjścia i odczuwanych „dolegliwościach” natury życiowej mamy okazję usłyszeć samych siebie, otrzymać wsparcie, ale i poznać punkt widzenia specjalisty oraz propozycję postępowania terapeutycznego.
Opowiadania Klientów o nadmiernym rozmyślaniu to historie związane z odczuwaną niższą pewnością siebie, z brakiem odwagi, by pójść po podwyżkę, z postrzeganiem, że nadmiernie ulegam wpływom innym osobom, że w pracy nie potrafię postawić granic a następnie w domu odczuwam złość na siebie i własną nieudaczność. To również opowieści o trudnościach w rozwiązywaniu konfliktów w relacjach itd.
do utrzymywania dystansu psychicznego i lepszego panowania nad nastrojami (a nie emocjom nad nami). W ostatecznym rozrachunku czujemy się bardziej sobą, a przede wszystkim lepiej sami ze sobą.
Ruminacje, czyli specjalistyczna nazwa nadmiernego rozmyślania (szerzej znanego pod angielskim overthinking), mogą występować samoistnie jako wariant niekonstruktywnej strategii poznawczej w radzeniu sobie z emocjami. Mogą też być elementem większego zaburzenia (depresji, lękowych, skłonności do nadużyć czy wypalenia zawodowego bądź perfekcjonizmu nieadaptacyjnego). Z tego powodu, oprócz pytań o problemy klienta, podczas sesji psychologicznej następuje konieczność wybadania z jak szerokim zakresem niepomyślnych zmian klient się boryka i jaki sposób działania będzie tym optymalnym. Co jest poblokowane, a gdzie są mocne strony i potencjały, których będziemy się trzymać. Częścią pracy psychologa na sesji jest dbałość o utrzymanie bezpiecznej, pełnej zaufania atmosfery do otworzenia się i opowiedzenia o mniej (a może właśnie bardziej) krzykliwych aspektach siebie. I rozmawiamy, zgłębiamy, szukamy schematów, przyczyn, utrwalonych sposobów myślenia. Badamy, na ile się sprawdzą w osiągnięciu celu zmiany w życiu. Poznajemy różnicę między konstruktywnymi a niekonstruktywnymi strategiami poznawczymi ale również emocjonalnymi. W przypadku nadmiernego myślenia będziemy także… myśleć o stopniu sztywności myślenia i tym, czego chciałbyś w zamian.
Praca z nadmiernym rozmyślaniem (zamartwianiem się, ruminacjami) daje efekty w postaci większej pewności i wiary w siebie. Zbudowania gotowości do podjęcia działań, które realizować chcemy. Daje nam narzędzia do utrzymywania dystansu psychicznego i lepszego panowania nad nastrojami (a nie emocjom nad nami). W ostatecznym rozrachunku czujemy się bardziej sobą, a przede wszystkim lepiej sami ze sobą.
Maria Żak
Psycholog, Terapeuta